„Kąciki jego ust unoszą się. Jest albo rozbawiony, albo czuje ulgę.
– Ludziom? – Kilka razy mruga powiekami, jakby się zastanawiał nad odpowiedzią. – Robię to kobietom, które mają na to ochotę.
Nie rozumiem.
– Skoro masz ochotniczki, to dlaczego przyprowadziłeś tutaj mnie?
– Ponieważ chcę robić to z tobą. Bardzo chcę.
– Och – gwałtownie łapię powietrze. Dlaczego? Niespiesznie przechodzę na koniec pomieszczenia i klepię wysoką ławkę, po czym przesuwam dłonią po skórzanym siedzisku. On lubi robić kobietom krzywdę. Ta myśl jest mocno przygnębiająca.
– Jesteś sadystą?
– Jestem Panem. – Szare oczy płoną.
– A co to znaczy? – pytam szeptem.
– To znaczy, że chcę, abyś dobrowolnie mi się poddawała.
Marszczę brwi, próbując przyswoić jego słowa.
– A po cóż miałabym to robić?
– A by mnie zadowolić – szepcze, przechylając głowę. Przez jego twarz przemyka cień uśmiechu.”

E.L. JAMES. PIĘĆDZIESIĄT TWARZY GREYA